Tusk: W Brukseli łapali się za głowę. Nazywali mnie monomaniakiem
W rozmowie z tygodnikiem "Polityka" Tusk przekonuje, że zarzuty rządzących pod jego adresem w sprawie Nord Stream 2 są niezasadne. – Kiedy zaczął się Majdan i pierwsza agresja rosyjska na Donbas, objeździłem wszystkie stolice, m.in. Berlin, z projektem unii energetycznej – mówi polityk.
– To, że ja nie jestem politykiem agresywnym w retoryce, nie oznacza, że Polska za rządów PO nie była surowym krytykiem niemieckiej polityki energetycznej. Były kanclerz Schroder zaczął ten w sumie dość parszywy, podszyty korupcją manewr. Niemcy dały się skorumpować rosyjskim gazem – to obciąża także rządy Merkel, bez dwóch zdań – ocenia Tusk.
Lider KO stwierdza wręcz, że w Brukseli miał opinię rusofoba. – Tam się za głowę łapali, nazywali mnie monomaniakiem, że ja wciąż tylko o Ukrainie i o zagrożeniu rosyjskim – mówi. Tusk stwierdza, że dla unijnych elit był zbyt antyrosyjski, podczas gdy w Polsce PiS obrzucał go "konsekwentnie błotem smoleńskich insynuacji".
Niemcy wstrzymały uruchomienie Nord Stream 2
Budowa Nord Stream 2 zakończyła się we wrześniu 2021 r., ale niemiecka Federalna Agencja ds. Sieci wstrzymała wydanie ostatecznego pozwolenia na uruchomienie gazociągu z powodu rosyjskiej inwazji na Ukrainę. NS2 miał transportować gaz z Rosji do Niemiec z pominięciem Ukrainy.
Pod koniec lutego kanclerz Niemiec Olaf Scholz powiedział, że ministerstwo gospodarki RFN ponownie przyjrzy się procesowi przyznania koncesji Gazpromowi i ma przeprowadzić "nową ocenę bezpieczeństwa dostaw". – Sytuacja zasadniczo się zmieniła – stwierdził.
Zanim doszło do rosyjskiej inwazji na Ukrainę Scholz mówił, że Nord Stream 2 to projekt biznesowy, którego nie należy łączyć z polityką.